Jeszcze w 2007 roku jego ojciec europoseł Ryszard Czarnecki bronił syna, chociaż przyznał, że był na stadionie i dostał pałką.
„Jak można rozpoznać na zdjęciu kogoś, kto jest zamaskowany? To jakaś kpina. Nie ma w tym logiki- denerwuje się Ryszard Czarnecki. "Mój syn był na trybunach, a nie na boisku" - podkreśla i zapewnia, że jego syn nie jest chuliganem i na pewno nie bił się z policją.

"Doświadczeni w bójkach chuligani dali drapaka, a outsiderzy, jak Przemek, dostali się pod pałkę (...). On jest studentem prawa i nie w głowie mu bijatyki. Przez bandziorów, którzy tam rozrabiali i jemu przypadkiem się dostało“ - ręczy za syna europoseł.

Sam Przemysław Czarnecki po raz pierwszy wypowiedział się na temat tamtego meczu.

„Nie wbiegałem na boisko, nie dostałem pałą, ani nie postrzelono mnie gumową kulą, to przeinaczenie– powiedział Faktowi Czarnecki junior, choć przyznał, że ciągle jest kibicem Legii.

Polscy pseudokibice, których w Wilnie było ok. 3 tys., w 2007 roku zniszczyli ogrodzenie i wdarli się na płytę boiska. Uzbrojeni w pręty i sztachety, zaatakowali policję. Rzucali kamieniami i świecami dymnymi, zdemolowali banery reklamowe usytuowane wokół boiska, próbowali zniszczyć bramki. Zamieszki na płycie boiska i trybunach trwały około pół godziny. Do zaprowadzenia porządku policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Warszawski klub spotkały surowe kary ze strony UEFA.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (3)