Średnie wynagrodzenie na Litwie w roku ubiegłym było nie tylko najmniejsze spośród wszystkich krajów bałtyckich, ale na Litwie został odnotowany też najmniejszy wzrost w wynagrodzeniach.
Gitanas Nausėda, doradca prezydenta SEB banku, sądzi, że tak się stało ponieważ, gospodarka Łotwy i Estonii rosła dzięki wewnętrznemu rynkowi, a Litwy dzięki eksportowi. „To oznacza, że Litwa musiała przestrzegać rygorystyczne, międzynarodowe wymogi odnośnie wysokości wynagrodzenia, które dyktował międzynarodowy rynek, na którym konkurowała nasza produkcja. Te wymogi mieli wpływ na wzrost wynagrodzenia. Większość przedsiębiorstw wzmacniała swoją konkurencyjność poprzez niezwiększanie wypłat” - powiedział Nausėda.
Ekonomista Nerijus Mačiulis z Swedbanku widzi inna przyczyne takiej dysproporcji. „Badania wykazują, że u nas w prywatnym sektorze część pracowników część wynagrodzenia otrzymuje nieoficjalnie, w kopertach. Dlatego oficjalnie wygląda, jakoby wypłaty u nas są niższe niż na Łotwie i Estonii” - wytłumaczył ekonomista.