Zresztą nie tylko Polski. Z jednej strony sprawa ochrony klimatu Ziemi i w ogóle naszego środowiska naturalnego, jest sprawą ważną. Innego domu niż nasza Ziemia póki co nie mamy. Dlatego bezmyślne niszczenie go jest jak podcinanie gałęzi na której się siedzi. Głupie jest. Z drugiej strony rozwiązanie tego problemu da się zrobić tylko globalnie.

Nie bez kozery Ziemię nazywa się teraz „globalną wioską”. Bo tak jest w istocie. To co się dzieje w sprawach klimatycznych na przykład w Brazylii ma wpływ na to co się dzieje na Litwie. Ekosystem jak każdy „system”, jest ze sobą powiązany. Dlatego starania Unii o poprawę sytuacji w tej kwestii przy braku zainteresowania ze strony potężnych gospodarek (a wiec i potężnych trucicieli środowiska) takich jak Chiny, Indie czy USA; są pozbawione sensu.

Posłużmy się przykładem wioski gdzie ja i mój sąsiad jesteśmy przykładowo, hodowcami kwiatów. W związku z tym musimy mieć szklarnie które należy ogrzewać. Oczywistym jest też to, że konkurujemy ze sobą o klientów. Kiedy obydwaj palimy węglem czy nawet śmieciami emisja szkodliwych substancji i smród we wsi, jest. W związku z tym ja postanawiam coś z tym zrobić. I proponuję sąsiadowi abyśmy palili czym innym. Biomasą z nawozu zwierzęcego czy choćby płatków róż. Wszystko jedno byle nie szkodzić. Sąsiad jednak nie ma zamiaru tego robić. Nie kalkuluje mu się. Zresztą podejrzliwość wobec konkurenta, czyli mnie, też swoją rolę gra. Pomimo tego ja zaczynam realizować swój pomysł. Efekt jest taki, że owszem we wsi śmierdzi dalej, ale jednak nieco mniej. Przez krótki czas.

Ponieważ moje koszty są większe to i moje kwiaty są droższe. Tracę klientów a przejmuje ich sąsiad. Ponieważ musi on zaspokoić coraz większe zapotrzebowanie na swój wyrób, buduje kolejne szklarnie i kolejne kotłownie. We wsi śmierdzi jak kiedyś. Moje gospodarstwo zbankrutowało. Może będę miał szczęście i znajdę zatrudnienie jako kierownik jednej szklarni u sąsiada. Ofertę już wysłałem.

Tak w uproszczeniu wygląda obecnie sytuacja w walce o środowisko naturalne Ziemi. Droga bez sensu. W ten sposób możemy tylko wykończyć gospodarki „krajów unijnych” a efektu zmniejszenia emisji szkodliwych substancji i tak nie osiągniemy. W skali globalnej rzecz jasna. Jest to zatem bzdura i należy się z tego wycofać. Póki co jedyną sensowną drogą jest możliwie jak największe, ale i niezbyt drogie stosowanie tych technologii jakie mamy w tej chwili.

Filtry na kominach ciepłowni węglowych czy gazowych, energetyka atomowa. Nie mamy innego wyjścia. Możliwe, że za jakiś czas te inne państwa zrozumieją, iż muszą się porozumieć z Europą w tej kwestii bo skutki ich gospodarki zaczynają już zbytnio dokuczać im samym. Pozostaje mieć nadzieję, że nie stanie się to za późno.