Obecnie artystka przebywa poza granicami kraju, a utwór powstał z nostalgii. „Przebywając za granicą bardzo często myślę o Wilnie. Dwa lata temu nie mogłam sobie wyobrazić, że aż tak bardzo będę idealizowała to miasto, co niekiedy straszy, ponieważ nie wiadomo jakim się wyda po powrocie, a wrócę na pewno, bo wydaje się, że korzenie przerosły kilometry ziemi Wilna i wyrwać się ich już nie da” – wyjaśniła PL DELFI artystka.
„Nie wiem dokładnie, czy Jańka Rozbeglova jest ucieczką, czy raczej osobistym powrotem do wszystkiego, co kocham najmocniej, mam na myśli Wilno i Wilniuków, ale jeżeli nie mogę być tam, to niech chociażby Jańka będzie, a satysfakcję podzielimy na dwie” – powiedziała Jańka.
Piosenkarka nie do końca się zgadza, że jest język wileński. „Język, w którym została zaśpiewana piosenka nie jest zupełnie wileńskim, jest to bardziej karykatura wileńskiego, o czym świadczą rusycyzmy. To jednak można odbierać jako swoisty bunt, czy raczej rzucanie się w różne strony naraz szukając własnej identyfikacji” – zaznaczyła artystka.
Krytyki się jednak nie boi. „Jeżeli oskarżenia są w postaci wirtualnych komentarzy od niezadowolonej, zakompleksionej, leniwej grupy ludzi, na pewno się nie boję. Co dotyczy zniekształcania języka, to słuchanie piosenki nie jest obowiązkowe” – zaznaczyła Jańka.
Część słuchaczy od razu porównała piosenkę „Wilna moja i twoja” do twórczości Aliny Orłowej.