„Od 8 lat moja rodzina walczy o „w”. Dzisiejsza wygrana pokazała, że wszystko jest możliwe. Ta wygrana daję nadzieję dla tysięcy osób mniejszości narodowych” - cieszył się Łukarsz Wardyn, ekspert EFHR.
Głównym argumentem Wileńskiego Sądu Rejonowego jest to, że „nietykalność prywatnego życia rodziny i człowieka powinna być priorytetem przed chęcią państwa ochronić tożsamość kulturową”.
„Interes prywatny przewyższył interes publiczny. Wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, rozszerzyły się granicy, więc musimy szerzej spoglądać też na pisownię. Jednym z głównych naszych argumentów: do tej pory wydano paszporty, w których „w” figuruje w 69 nazwiskach i 13 imionach. Oponenci nie mogli wyjaśnić, dlaczego są stosowane podwójne standardy” - powiedział adwokat Modestas Sriubas.
„W tym konkretnym przypadku sąd orzekł, że odmowa, według prawa europejskiego, może zostać uznana za dyskryminację. Sąd uznał, że nie można stosować podwójnych standardów” - dodała pomocnik adwokata Evelina Baliko.
„Rodzice zostawili spadek i chcieli do testamentu wciągnąć żonę. Notariusz dostrzegł różnicę nazwisk i zażądał wyjaśnień. Dlatego zwróciliśmy się do sądu. Na Litwie „v” i „w” uznają się za podobne i wychodzi, że są to takie same nazwiska. W Unii Europejskiej tak nie jest. Przecież wcześniej Komisja Językowa oświadczyła, że nazwiska i imiona nie są częścią języka litewskiego. Zauważam, że im dalej od specjalistów, tym więcej wszystko się staje zagmatwane, szczególnie w Sejmie” - stwierdził Pauwels.
Pomocnik adwokata dodała, że oczekują apelacji, ale to powinno wyjść na dobre, gdyż będzie to decyzja nie podlegająca zaskarżeniu.
„Moje nazwisko wszędzie jest pisane z „w” i żadna sekretarka w żadnej instytucji nie miała problemów ze znalezieniem literki „w” na klawiaturze” - żartował Pauwels.
