Prywatna firma SpaceX dokonała ostatnio poważnych zmian w swoich rakietach kosmicznych klasy Falcon 9, umożliwiając im lądowanie po wykonaniu swojej misji, co, jak możemy przeczytać na łamach serwisu Popular Science, pozwali zaoszczędzić im mnóstwo pieniędzy na produkcji kolejnych egzemplarzy. Na Ziemi przywita ich nietypowy komitet powitalny składający się z jednej sztuki olbrzymiego drona-lotniskowca, którego istnienie niedawno ujawnił SpaceX

Ten swoisty „Statek Matka” ma 300 stóp długości (trochę ponad 90 metrów) oraz 100 stóp szerokości (około 30 metrów). Wyposażony jest też w dodatkowe „ramiona” rozkładane na powitanie wracających Falconów, zwiększające jego szerokość do 50 metrów, znacznie ułatwiające rakietom celne i bezkolizyjne lądowanie. Dron wyposażono również w potężne dopalacze umieszczone po bokach maszyny, dzięki którym okręt pozostanie zawsze w docelowym miejscu, nawet podczas mocno niesprzyjającej pogody. Podobny sprzęt używa się również na platformach wiertniczych położonych na głębokim morzu.

Podczas gdy wielki dron czeka w wyznaczonej lokacji, Falcon 9 musi wykonać niezwykle precyzyjne lądowanie. W tym celu firma SpaceX wyposażyła go w specjalne „ponaddźwiękowe płetwy”, wysuwane przy powrocie z kosmosu. Ich zadaniem jest ustabilizowanie lotu rakiety po burzliwym przejściu przez orbitę.

Zarówno sama rakieta jak i „Statek Matka” są już gotowe, ale ich działania jeszcze nie przetestowano w praktyce. Pierwsze lądowanie odbędzie się już za parę tygodni i firma ocenia szanse na jego powodzenie na 50%. Po tym dziewiczym locie przez cały rok odbędzie się co najmniej tuzin kolejnych. Zdaniem pomysłodawców obydwu maszyn, na 90% któraś z tych prób zakończy się powodzeniem

źródło: http://www.popsci.com/spacex-unveils-autonomous-drone-ship-landing-reusable-rockets

Jakub Zając