Za przyjęciem projektu Ustawy o mniejszościach narodowych z wykreślonymi dwujęzycznymi tabliczkami głosowało 82 posłów na Sejm, 7 było przeciwko, a 11 się wstrzymało.
Zgodnie z przyjętą propozycją konserwatysty Valentinasa Stundysa dwujęzyczne nazewnictwo zostaje tylko w zarejestrowanych nazwach wspólnot i organizacji mniejszości narodowych.
Ta sama grupa posłów zaproponowała, że na terytorium gęsto zamieszkałym przez mniejszości narodowe osoba słabo znająca język państwowy w urzędach państwowych mogłaby się porozumiewać w języku ojczystym, jednak dokumentacja powinna być prowadzona w języku państwowym. Sejm przyjął propozycję.
Przeciwko obu propozycji głosowali posłowie z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz kilku z Partii Pracy.
Liberałka Dalia Kuodytė nawoływała do głosowania przeciwko projektowi, gdyż po wykreśleniu „pustych deklaracyjnych frazesów, ustawa przestała być potrzebna nawet dla polskiej mniejszości narodowej”.
„W związku z dwoma językami, nie ważne, co kto myśli, język będzie żył, dopóki ludzie będą z niego korzystali i nikt tego nie zabroni, chyba że wywiozą na Sybir, ale już nie te czasy” - replikował wiceprzewodniczący Sejmu Jarosław Narkiewicz.