Zasada funkcjonowania tego procederu jest prosta. Za wszystkim stoi niemiecki gigant Baseprotect. Jest to firma, która działa na terenie kilku państw i w porozumieniu z lokalnymi kancelariami egzekwuje prawa autorskie do plików w internecie. Do Baseprotect zgłosili się dystrybutorzy takich filmów jak Czarny Czwartek, Drogówka, Obława, Last minute oraz Być jak Kazimierz Deyna.

Od strony formalnościowej sprawę przejmuje jedna z warszawskich kancelarii prawnych, która zwraca się do lokalnych dostawców internetu z wnioskiem o udostępnienie danych użytkowników po numerze IP. Następnie do tzw. e-piratów kierowane są listowne zawiadomienia o wszczęciu postępowania i dwie opcje do wyboru. Sprawa albo kierowana jest dalej do prokuratury, gdzie jeden prokurator zajmuje się jednym filmem, albo osoba nielegalnie ściągająca pliki ma możliwość zawarcia ugody. Dodajmy – płatnej ugody, za którą zawsze trzeba zapłacić 550 zł.

Oczywiście, każde z działań jest całkowicie legalne i zgodne z prawem. - Raczej nie oceniałbym działań tej kancelarii w ramach copyright trollingu, bo jednak występuje ona w interesie konkretnych producentów, których prawa autorskie zostały naruszone – ocenia Piotr Iwanicki ze strony GeekLaw.pl. - Aczkolwiek są pewne elementy tego działania, które budzą kontrowersje. Tym kontrowersyjnym elementem jest wysyłanie do osób, które namierzy prokuratura, wezwań do zawarcia ugody, w których znajduje się zapis o tym, że zapłata jest równoważna z zaspokojeniem "prawnokarnych roszczeń" – cytuje słowa Iwanickiego serwis Interia.pl. Ekspert dodaje również, że zawarcie takiej płatnej ugody nie musi wcale chronić nas przed odpowiedzialnością karną, gdyż o wycofaniu zarzutów decyduje prokuratura.

Czy przed takim procederem można się jakoś bronić? Jak mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną adwokat Helena Rymar, można wnioskować do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych o sprawdzenie, czy działania są zgodne z obowiązującą ustawą. Ważne jest również, aby kancelarii nie podawać żadnych swoich danych osobowych, zwłaszcza adresu e-mailowego.

Dotychczas nie wiadomo, ile osób zdecydowało się zapłacić za podpisanie ugody. Wiemy jednak, że dostawcy internetu przekazali już organom ścigania dane ok. 100 tysięcy osób.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion