Polityka historyczna. Wrak prezydenckiego Tupolewa nadal stoi w Smoleńsku, przez co polska prawica ma powód, by dalej mamić naród teoriami spiskowymi nt. zamachu.

35 tomów dokumentów dotyczących zbrodni na polskich oficerach w Katyniu wiosną 1940 r. dalej pozostaje tajnych w rosyjskich archiwach. W dalszym ciągu nie znamy nazwisk ok. 4 000 ofiar (spośród ok. 22 000). Stanowisko Rosji w tej sprawie jest dla mnie niezrozumiałe.

Poważne pozytywy. Powinniśmy tu wymienić obniżenie o 10 proc. cen zakupu gazu z Rosji i uruchomienie „małego ruchu granicznego” z obwodem kaliningradzkim. Rzecz w tym, że obie te decyzje zapadły pod koniec 2012 r. i w 2013 r. możemy jedynie mówić o ich pozytywnych skutkach. Jeśli więc wykazać maksimum dobrej woli, to za pozytyw należy uznać objęcie rosyjską amnestią Polaka Tomasza D., który z grupą kolegów spod znaku Greenpeace próbował wtargnąć na rosyjską platformę wiertniczą na Morzu Pieczerskim.

Śmieszne pozytywy. 19 grudnia ur. gościł w Polsce Minister Spraw Zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Podpisał ze swoim polskim odpowiednikiem – Radosławem Sikorskim porozumienie o priorytetach współpracy do roku 2020. I słusznie! Trochę śmieszne zaś było to, że przy okazji wręczono dyplomy "za wybitne zasługi w dziele wzajemnego zbliżenia i porozumienia społeczeństw Polski i Rosji". Pierwszy dyplom otrzymała Joanna Moro – mieszkająca w Polsce wilnianka – za zagranie roli Anny German w rosyjskim filmie. Drugi przypadł rosyjskiemu dramatopisarzowi Iwanowi Wyrypajewowi, chyba za całokształt. W tym pewnie za to, że jego trzecia żona jest Polką. Cóż jakie nazwiska, takie zasługi; jakie zasługi – takie stosunki…

Śmieszne negatywy. W październiku ur. mieliśmy w Warszawie kolejną odsłonę „polowania na czarownice”. Jeden z akredytowanych w Polsce rosyjskich dziennikarzy okrzyknięty został przez polskie media znanym rosyjskim szpiegiem. W ramach szpiegowania nie tylko nie zbierał informacji, ale pomagał Polakom w ich zdobyciu. W tym celu zorganizował grupie polskich dziennikarzy wyjazd do Rosji. Niestety, skutkowało to pojawieniem się kilku obiektywnych publikacji na temat rosyjskiej firmy „ACRON”, a to nie było na rękę polskiej władzy…

Poważne negatywy. Jako działania wrogie Rosji należy uznać zaangażowanie Polski w realizację programu „Partnerstwo Wschodnie”. Jego faktycznym celem było odsunięcie państw mogących w przyszłości pretendować do członkostwa w UE od Rosji. Ostatnim przejawem polskiej aktywności w tym projekcie było zaangażowanie w wydarzenia na Ukrainie i próba destabilizacji sceny politycznej tego kraju.

Bardzo poważne negatywy. Prawie 2 miesiące wstrzymywałem się ze sformułowaniem tej tezy, ale mam już do tego pełne prawo. 11 listopada ur. obchodziliśmy 95. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Tradycyjnie już przez Warszawę przeszedł marsz narodowców. Tradycyjnie były zamieszki, wznoszono hasła antysemickie i antyrosyjskie. Tradycyjnie zniszczono kompozycję plastyczną „Tęcza” w centrum miasta, będącą symbolem pokoju i równouprawnienia.

Wszyscy wiedzieli, że dojdzie do rozruchów. Wiedziały polskie służby specjalne, które doskonale spenetrowały środowisko narodowców. Wiedziała główna partia prawicowa – Prawo i Sprawiedliwość (PiS), która oficjalnie nie wzięła udziału w marszu. Wiedzieli dziennikarze bezbłędnie rozstawiający kamery. Marsz miał przejść przez sam środek miasta i zakończyć się mityngiem. Przebieg tego ostatniego nie interesował już mediów. Interesowały zadymy – takie były oczekiwania widzów TV, radiosłuchaczy, internautów.

Niezrozumiałym błędem było zezwolenie na przemarsz przez Warszawę. Niezrozumiałe zezwolenie na przejście dwoma ulicami: Spacerową i Belwederską. Popatrzcie na załączoną mapę. Ambasada Rosji w Warszawie znajduje się w trójkącie wyznaczonym przez te dwie ulice, z trzeciej zaś strony jest „zamknięta” budynkami polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. Wielotysięczny tłum syczący nienawistne hasła odciął ambasadę ze wszystkich stron. Czy można było to przewidzieć? Ależ wszyscy o tym wiedzieli! Wszyscy też pamiętają „gorące” powitanie w Warszawie rosyjskich kibiców na EURO 2012.

Ukarano kilku chuliganów. Po 2 miesiącach czas na pytania: czy karę poniósł Minister Spraw Wewnętrznych? – nie; Komendant Główny Policji? – nie; Komendant Stołeczny Policji? – nie; Dyrektor Biura Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Warszawy? – nie. To może chociaż Szef Straży Miejskiej? – też nie. Dlaczego? – bo wszystko wydarzyło się tak jak miało.

Nie winię polskich decydentów za sprowokowanie antyrosyjskich wydarzeń 11 listopada. Twierdzę jedynie, że przewidując je, świadomie nie zrobili niczego, by im zapobiec. W praktyce więc wykorzystali ambasadę FR w sposób wybitnie przedmiotowy.

I jeśli ten sposób myślenia nie zmieni się, pisząc za rok kolejne podsumowanie stosunków polsko – rosyjskich, znowu przyjdzie mi napisać jak na wstępie: rok stracony.

Cyprian Darczewski, polski publicysta, Warszawa

Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji