Hiszpańscy uczeni dysponują zestawem zamrożonych od 14 lat w ciekłym azocie komórek Celii (Celia to imię ostatniej reprezentantki bucardo) i mają szczery zamiar sprawić, by jej wiernie odzwierciedlone kopie znowu hasały po Pirenejach. Jeszcze nie wiedzą, na ile te komórki są „sprawne”, by można je było poddać procesowi klonowania, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z ich założeniami, to zaprojektują odpowiednie płody i wszczepią je kliku kozicom. Zabieg ten ma umożliwić tymże zwierzętom spłodzenie młodych bucardo.

Jeden z naukowców podkreślił w wywiadzie z BBC, że na chwilę obecną nie ma konkretnego „planu odzyskania bucardo”, ale jeśli komórki okażą się zdatne do klonowania, to takowy z całą pewnością szybko powstanie. Niemniej klonowanie to nie taki łatwy proces – w 2003 roku próbowano już przywrócić omawiane kozice do życia (była to jednocześnie pierwsza na świecie próba sklonowania wymarłego gatunku), ale zwierzę zmarło po kilku minutach od swoich narodzin. BBC donosi, że tym razem naukowcy mają w zanadrzu więcej możliwości odzyskiwania populacji bucardo niż tylko operowanie genomem pojedynczej kozy.

Idea przywracania do życia wymarłych gatunków spotkała się w tym roku ze sporym odzewem w różnych środowiskach, bynajmniej nie tylko pozytywnym. National Geographic podało w kwietniu, że coraz to nowsze techniki klonowania systematycznie nas zbliżają do tego, by ów proces był w pełni skuteczny – na razie dla przynajmniej kilku gatunków (w tym właśnie bucardo, ale nie tylko).