Przywitanie było bardzo emocjonalne i pełne serdecznych uścisków Półzięcia z liczną rodziną Gersteina, który ma piątkę dzieci, 34 wnucząt i dziewiątkę prawnucząt.
"Nigdy nie zapomnimy tego, że Ty i Twoi rodzice uratowaliście nam życie. To co oni zrobili dla nas było wspaniałe. Uratowali mojego tatę i przez to dali życie całej mojej rodzinie - powiedziała 52-letnia córka, Judith Barer.
Rodzina 81-latka przed wojną żyła w Rzeszowie. Po zajęciu miasta przez Niemców zaczęły się prześladowania. Na przełomie lat 1941/42 rozpoczęto tworzenie getta. Wówczas matka Gersteina zdecydowała się uciekać ze swoim synem do domu rodziców w wiosce Frysztak.
Kiedy również do Frysztaku przybyli Niemcy szukający Żydów, kobieta ponownie uciekła z synem oraz z siostrą, jej mężem i dzieckiem. Rodzice pozostali w wiosce i zostali zamordowani.
Ratunek znaleźli dopiero w osobach rodziny Półzięć, która przygarnęła ich i ukryła na poddaszu stodoły. Tam spędzili w ukryciu dwa lata, aż do wyzwolenia przez Armię Czerwoną w 1944 roku.
Po wojnie obie rodziny utrzymywały nieprzerwany kontakt, ale nigdy się nie spotkały. Żydzi przenieśli się do Nowego Jorku, skąd za PRL-u słali Polakom paczki z różnymi dobrami.