Skąd się wzięła Pańska fascynacja postacią Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego?

W 2010 r. Muzeum Krajoznawcze w Lucynie w Łatgalii – mieście urodzenia twórcy – urządziło wystawę poświęconą Ossendowskiemu. Zostały w niej wykorzystane dokumenty i fotografie z warszawskiego Muzeum Literatury oraz materiały z archiwum prof. Witolda Michałowskiego, wielkiego pasjonata twórczości Ossendowskiego. Wcześniej o Ossendowskim rozmawiała ze mną była prezes Związku Polaków na Łotwie Wanda Krukowska. Otóż właśnie ona zaproponowała, by zająć się przekładem jego powieści na język łotewski i wręczyła mnie jego dwie książki: „Lenin” oraz „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. 

Jakie były wrażenia?

Pierwsza książka nie bardzo mnie się spodobała, chociaż autor jako pierwszy ukazał prawdziwy obraz rewolucji bolszewickiej i jej wodza, w odróżnieniu od lakiernictwa Feuchtwangera, H.G Wellsa, Rollanda. W 1930 r. powieść „Lenin” to był światowej sławy bestseller, lecz obecnie wiemy – co prawda z opóźnieniem – prawie wszystko o tym okresie. Ale druga książka wręczona przez Wandę Krukowską „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” zafascynowała mnie autentycznym świadectwem człowieka, który sam strzelał do „czerwonych”, słuchał przepowiedni lamów, rozmawiał z krwawym baronem Ungern-Sternbergiem, potomkiem baronów nadbałtyckich, przemierzał tajgę, góry i pustynie, których nie było jeszcze wówczas na mapach, niejednokrotnie patrzył w oczy śmierci. Taki „romans geograficzny", jak to określił Witold Michałowski nie stracił na wartości historycznej i poznawczej po dziś dzień. Już później, jak zapoznałem się z książkami wręczonymi przez Wandę Krukowską, przeczytałem monografię Witolda Michałowskiego „Tajemnica Ossendowskiego”, wydaną w 1990 r. w Warszawie. Wtedy zdecydowałem, że trzeba wszystko przetłumaczyć na łotewski. 

Pierwsze tłumaczenie Ossendowskiego na łotewski „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”, czyli w lokalnym języku „Zvēri, cilvēki un dievi”, ukazało się już jednak w 1924 r. w przekładzie Robertsa Krodersa...

To prawda. Po raz pierwszy książka „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” została wydana w Nowym Jorku w języku angielskim pod tytułem „Beasts, men and Gods". Z tego wydania w 1924 r. przekład na łotewski zrobił Roberts Kroders. Książka wyszła po łotewsku w małym nakładzie w starej pisowni gotyckiej, której obecnie nasze pokolenie nie potrafi odczytać. Ossendowski zasługuje na to, żeby przetłumaczyć go na łotewski z oryginału, czyli polskiego. Publikacja „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” została wydana w Polsce w 1923 r. Ja sam pracuję z książką wydaną przez „Zysk i S-kę” w Poznaniu cztery lata temu. 

Co współcześni Łotysze wiedzą o Ossendowskim?

Niestety nie wiedzą nic. To wielka szkoda. 

A co ich może poruszyć w prozie ich wybitnego rodaka z Łatgalii?

Ossendowski dla czytelnika łotewskiego będzie odkryciem jako oryginalna postać, pisarz-awanturnik, śmiały człowiek, badacz geografii i etnografii egzotycznych krajów, umiejący swych powieściom nadać charakter przygodowy. Być może w krajach, które opisuje autor, zaszły duże przemiany, ale z drugiej strony Łotysze nieczęsto jako turyści jeżdżą do Mongolii i na czarny kontynent. No i oczywiście antykomunistyczne przekonania autora są bardzo bliskie i zrozumiałe dla narodu, który doznał wielkiego cierpienia od bolszewików. 

Jakie ma Pan dalsze plany związane z Ossendowskim – co będzie dalej po przetłumaczeniu książki „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”?

Najpierw trzeba książką zainteresować jedno z wydawnictw i ogłosić ją drukiem, w naszych warunkach to nie jest łatwo, chociaż wcześniej opublikowałem już trzy książki. Na Łotwie nie ma bogatych przedsiębiorców polskich, firm etc., które mogłyby pomóc w finansowaniu wydania tłumaczenia. Jeśli będzie zainteresowanie społeczne Ossendowskim, to chciałbym w przyszłości być może przetłumaczyć „Niewolników słońca”, „Orlicę” albo „Białego kapitana”. Ale na razie to marzenia.

W swojej pracy tłumacza zajmował się Pan nie tylko Ossendowskim, ale np. Kazimierzem Bujnickim, tłumacząc dwie jego książki na łotewski: „Klejojumi pa maziem ceļiem” („Wędrówka po małych drogach. Szkice obyczajów na prowincji”) i „Priestera Jordana atmiņas” („Pamiętniki księdza Jordana”). Proszę opowiedzieć w kilku słowach naszym czytelnikom o Bujnickim i o tej pracy.

Kazimierz Bujnicki, twórca żyjący w latach 1788-1878, dużo zrobił dla swego rodzimego kraju: Łatgalii, czyli Inflant Polskich, jako pisarz i działacz społeczny. Występował za reformami społecznymi, za zniesieniem pańszczyzny. Przez 7 lat był wydawcą i redaktorem almanachu „Rubon", w którym wraz z innymi postępowymi Polakami drukował artykuły o historii, kulturze, ekonomice Inflant, publikował opowiadania i powieści. Jego twórczość badał mój dobry znajomy prof. Peteris Zeile, który namówił mnie, by zająć sie przekładem jego dzieł. W powieści „Pamiętniki księdza Jordana" Bujnicki rysuje panoramę Łatgalii podczas wojny polsko-szwedzkiej w XVII wieku, pisze o tragicznej miłości młodego szlachcica do Łotyszki. Prof. Zeile porównuje tę powieść – według mnie trochę z przesadą - z dziełem Lwa Tołstoja „Wojna i pokój", które powstało nieco później. W drugiej książce – „Wędrówka..." Bujnicki w ironicznym stylu pisze o egoizmie i głupocie niektórych przedstawicieli polskiej szlachty w Łatgalii, ich nadzwyczajnym zamiłowaniu do gry w karty itd. Z drugiej strony pokazuje romantyczną miłość, przyjaźń, mądrych łatgalskich gospodarzy. Takiego odzwierciedlenia życia Łatgalii z początków XIX wieku w literaturze łotewskiej nie było. Na koniec książki dałem ciekawe fragmenty z „Pamiętników" autora, które pisał nie do publikowania i oryginał których znajduje sie w bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Tłumaczyć te dzieła było dość trudno, ponieważ są napisane archaicznym językiem, autor często wymienia takie nazwy i wyrazy, których w powszechnych słownikach brak. Na szczęście miałem pod ręką stary słownik wyrazów historycznych, wydany w Polsce w latach trzydziestych. I to pomogło. 

Odejdźmy może na chwilę od Bujnickiego i Ossendowskiego. Tym, którzy interesują się życiem politycznym Łotwy, jest Pan znany z tego, że w latach 1998-2002 pełnił mandat posła na Sejm z listy Łotewskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej (LSDSP). Co się stało z łotewską socjaldemokracją? Dlaczego historyczna partia Rainisa, Aspazji, Paulsa i Bruno Kalniņšów nie może się odrodzić? Czy nie jest Panu żal tego projektu politycznego?

Oczywiście żałuję, że LSDSP się rozpadła i jest w takim stanie. Jest tego wiele powodów: słowo „socjalistyczny” kojarzy się naszemu pokoleniu ze słowem „komunistyczny”. Prawica łotewska robiła wszystko, żeby nas skompromitować. Z kolei my, bardziej narodowo nastawieni działacze socjaldemokracji, oddzieliliśmy się w 2002 r. od lewego skrzydła, kiedy to zaczęło współpracować z byłym Intefrontem w radzie miejskiej Rygi, czyli ugrupowaniem O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie Tatiany Żdanok. Powołaliśmy do życia Związek Socjaldemokratyczny. Wyborcom rozłam w partii nie spodobał się jednak, motywacje i szczegóły ich nie interesowały. Wśród członków partii byli różni ludzie, także wśród posłów – było nas aż 14 w Sejmie. Nie potrafiliśmy iść na kompromisy, zjednać do siebie wybitnych członków społeczeństwa. Problem też w tym, że społeczeństwo nie żywi zaufania do partii, jedynie ułamek procenta należy do ugrupowań politycznych. Naród nie ma więc wpływu na elity partyjne i rządowe. Paradoksem Łotwy jest to, że jak pokazują badania, większość społeczeństwa myśli socjaldemokratycznie, lecz głosuje na prawicę. 

A jak Pan patrzy na współczesną politykę: co Pan myśli, co się Panu nie podoba, a co podoba?

Nie utożsamiam się z obecną polityką, szczególnie w jej decyzjach odnoszących się do sfery socjalnej. Ukształtowała się skorumpowana warstwa burżuazji, od której zależny jest rząd. Ten ostatni nie bierze pod uwagę opinii publicznej, na przykład większość społeczeństwa jest przeciwna przystąpieniu do strefy euro w chwili obecnej. Rządzący z kolei kłamią, że głosując w 2004 r. za wstąpieniem do Unii Europejskiej już zagłosowaliśmy za euro i nie chcą dopuścić do referendum w tej sprawie. Nikt z wielkich oszustów nie siedzi za kratkami. Jesteśmy tchórzliwi wobec UE i Moskwy, która często wtrąca się w nasze sprawy wewnętrzne. Ostatnio Polska także nie jest dla nas pozytywnym przykładem, wystarczy wziąć kwestię Smoleńska. Niech Pan czyta polskie czasopismo „Do Rzeczy”, mamy te same co Wy problemy, chyba w mniejszej skali. 

Jak ocenia Pan stosunki polsko-łotewskie w chwili obecnej?

Na papierze stosunki są bardzo dobre, wymiany delegacji, mężów stanu, mądre przemówienia, staranie ambasady polskiej, by przyciągnąć diasporę polską. W rzeczywistości nie znam żadnej polskiej firmy, przedsiębiorstwa, poszczególnych postaci zainteresowanych w ścisłej współpracy. Nie możemy nabyć tu na Łotwie gazet i tygodników polskich, jak niegdyś, nie przyjeżdżają do nas teatry i piosenkarze z Polski, choć z Rosji sporo. Nie mamy możliwości uczestniczyć w polskiej kulturze, np. oglądać polskich filmów. Tak pokrótce wyglądają te stosunki polsko-łotewskie.

Ryszard Łabanowski – dziennikarz, tłumacz i działacz polityczny. Urodził się w rodzinie od pokoleń zamieszkałej na Łotwie. Ukończył studia filologiczne w Łotewskim Uniwersytecie Państwowym. W okresie ŁSRS pracował w Komitecie ds. Radia i Telewizji, a także jako redaktor naczelny Głównej Redakcji Młodzieży i Edukacji Telewizji Łotewskiej. W okresie uniezależniania się krajów bałtyckich od ZSRS działacz Łotewskiego Frontu Narodowego. W 1998 r. został posłem na Sejm – jako jeden z czterech Polaków w tej kadencji. Reprezentował Łotewską Socjaldemokratyczną Partię Robotniczą. W 2002 r. założył Związek Socjaldemokratów, później wycofał się z aktywnej polityki. Jest autorem licznych tłumaczeń z polskiego na łotewski (m.in. Kazimierza Bujnickiego). W 1984 r. wydał rozmówki łotewsko-polskie. Obecnie pracuje nad tłumaczeniami dzieł Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego. Działacz Związku Polaków na Łotwie. Odznaczony Orderem Zasługi RP.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (10)