Handlarze ogłaszali w prasie, że zakupią tanio bydło - chodziło o chore i martwe krowy, które rolnicy - zamiast utylizować - odsprzedawali za niewielkie pieniądze. Później trafiały one do trzech ubojni, dwóch na Suwalszczyźnie i jednej na Mazowszu.
Według śledczych krowy, które jeszcze żyły, były zabijane bez obecności i poświadczeń weterynarza. Dlatego musieli fałszować dokumenty.