Zgodnie z nią operatorzy powinni blokować dostęp do zakazanych materiałów. Jeśli sąd uzna „Niewinność muzułmanów” za ekstremistyczny film, YouTube będzie musiał go zablokować. Jeśli nie zrobi tego, zostanie zablokowany sam portal.

Opinie użytkowników internetu podzieliły się: jedni są przekonani, że takim sposobem promowana jest nowa ustawa, a drudzy – że sam film. Oczywiście istnieje oficjalne stanowisko, które podzielają Prokuratura Generalna, Roskomnadzor (Rosyjska Federalna Służba ds. Nadzoru w dziedzinie Łączności, Technologii Informacyjnych i Masowej Komunikacji) oraz senator Ruslan Gattarow. Polega ono na tym, że wideo obraża religijne uczucia muzułmanów. Już od dawna nie było takich emocji wokół filmików w sieci, co nie może nie wywoływać zdumienia ludzi, którzy mają inne poglądy religijne. Jedną z nich jest słynna pisarka i działaczka społeczna Elena Czudinowa.

Z nieznanych powodów, kiedy na ekrany wszedł wstrętny dla chrześcijan każdej konfesji film „Kod Leonarda da Vinci” nikt nie zakazywał YouTube’a. Wierzący chrześcijanie bardzo aktywnie wyrażali oburzenie, w każdym razie nie milczeli, lecz w naszym kraju tylko jedna grupa wierzących umie posługiwać się narzędziem społecznego szantażu. Z jednej strony widzimy lęk władz przed szantażem, ponieważ ta grupa wierzących niezbyt legalnym sposobem wyraża swoje niezadowolenie. Z drugiej strony żyjemy w XXI wieku. W wieku nowoczesnych technologii takie działania podobne są do próby hamowania wody sitem.

Zamknięcie YouTube’a z całą jego zawartością z powodu „Niewinności muzułmanów” może wywołać o wiele większe protesty. Wystarczy przypomnieć sobie, jakie manifestacje organizowano w Europie przeciwko zatwierdzeniu antypirackich ustaw SOPA i ACTA. „Nic na to nie poradzimy – istnieje ustawa, której należy przestrzegać” – uważa członek Izby Społecznej Rosji, Anton Korobkow-Ziemlanski:

Być może decyzja jest nieco ostra, mam na myśli zakaz dostępu do YouTube. Podobne środki podjęto niedawno w niektórych krajach arabskich. Rosja wygląda nieco totalitarnie. Dzieje się to jednak nie dlatego, że ktoś osobiście chce zakazać demonstrację tego filmiku czy że komuś się on nie spodobał. Dlatego natomiast, że obywatele składają skargi na ten film, który obraża ich uczucia religijne. Nie ma tu niczego nadzwyczajnego. Myślę, że nie dojdzie do skrajności. Najprawdopodobniej YouTube sam wykasuje to wideo ze swoich serwerów i tym sposobem uniedostępni go.

Zobaczymy, jak potoczą się wydarzenia. W każdym razie internet jest wszechświatem, w którym można znaleźć nawet to, co już niby nie istnieje. Są serwery pośredniczące, a także specjalne funkcje w przeglądarkach, które pozwolą na wyszukiwanie tego, co zostało skasowane z widzialnego obszaru internetu. Tym bardziej, że filmik, który wywołał szerokie echa i na razie nie został uznany przez sąd za ekstremistyczny, już umieszczona na torrentach. Jak wiadomo, półzakazany owoc jest słodszy.