Zakładników wybierali spośród siebie tubylcy, by następnie przekazać ich władzom rosyjskim. A te – dosyć skutecznie – realizowały w ten sposób swe cele. Jeden z nich został zakreślony w liście do carycy Katarzyny II przez gubernatora Astrachania Piotra Kreczetnikowa.

Pisał on, że „Ucząc zakładników rosyjskiego, cywilizując ich i zniechęcając do barbarzyńskich zachowań, w krótkim czasie osiągniemy to, że zakładnicy nie będą nam potrzebni, a barbarzyńcy nawrócą się na chrześcijaństwo”. Drugim było unaocznienie symboliki rosyjskiej zwierzchności nad tymi ludami. Zgoda na ich dostarczenie równała się utracie suwerenności, i było to widoczne już w rosyjskiej korespondencji odnoszącej się do lokalnego wodza. Stawał się on bowiem „poddanym w służbie władcy i przekazywał syna z prawego łoża jako zakładnika”, lub też był zmuszony „złożyć przysięgę na wierność i dać zakładnika”. Jak widzimy, sama przysięga wierności nie wystarczała władzom rosyjskim i domagały się one dodatkowego zabezpieczenia umów. W tym wypadku, znaczenie miała także „jakość” danego zakładnika. Dążono do tego, by byli to członkowie najznamienitszych rodów i rodzin danej społeczności (np. synowie lub bracia lokalnego władcy), a urzędnicy carscy często odmawiali przyjęcia osób o nieodpowiednim pochodzeniu. Najcenniejszym „nabytkiem” był potencjalny sukcesor danego władcy.

Czasami żądania moskiewskie stawały się aż nazbyt aroganckie i prowadziły do konfliktu z miejscowymi watażkami. Gdy w 1606 roku posłowie rosyjscy zażądali (w formie ultimatum) od wodza Kałmuków by ten przysięgał wierność moskiewskiemu władcy i dostarczył zakładników, lub opuścił swą ziemię, w odpowiedzi spotkała ich jedynie śmierć. Poza tym, potomkom Czyngis – chana (za takowych uważało się wiele ludów żyjących na stepach północnego Kaukazu i Azji Środkowej. Kałmucy nimi nie byli, ale miało to mniejsze znaczenie w danym momencie) nie godziło się składać zakładników w ręce władcy, który jeszcze nie tak dawno sam był wasalem tatarskim i płacił im trybut.

Moskwa stosowała w omawianych działaniach jeszcze jedną metodę. Mianowicie, bardzo często – gdy zawiodły już inne sposoby na wymuszenie od miejscowych plemion zakładników – uciekano się do obietnicy złożenia darów. Pieniądze, wełna, futra, przedmioty zbytku, były skutecznym sposobem na zaspokojenie moskiewskich żądań i łamały nawet najdumniejszych wodzów. Zakładników zazwyczaj umieszczano w specjalnie dla nich przygotowanych siedzibach tzw. amanatnych dworach, zlokalizowanych w miastach pogranicznych.

Obowiązywał zakaz opuszczania miejsca pobytu, a sami zakładnicy pozostawali cały czas pod strażą. Traktowano ich różnie. Jedni mogli kontaktować się bez przeszkód ze swoimi rodzinami, innych zakuwano w kajdany i podlegali ścisłemu rygorowi. Zakładnikom przysługiwała jednak żywność i ubrania, choć zdarzały się także często w tym względzie, „nadużycia” rosyjskich urzędników. Trzeba sobie także zdać sprawę z faktu gwałtownej zmiany sposobu życia (i diety) tych ludzi (z wolnego, swobodnego życia koczowniczego na ciasnotę pojedynczych kwater w rosyjskich miastach), która to zmiana wpływała na ich psychikę. Reakcją bywały próby ucieczki lub śmierć z powodu złego traktowania i chorób. Status zakładnika zmieniał się w momencie nierealizowania przez stronę tubylczą postanowień umowy, lub gdy chodziło o wywarcie większego nacisku na miejscowych władców. Zakładnicy stawali się wtedy więźniami. Po określonym czasie (dowolnie i dosyć swobodnie określanym i interpretowanym przez stronę rosyjską), zakładnicy powinni byli zostać zwolnieni, nagrodzeni pewną sumą pieniędzy i podarkami, a w ich miejsce powinni przybyć nowi zakładnicy.

Jednakże, jeśli zakładnik był naprawdę „wartościowy” przetrzymywano go tak długo jak to tylko było możliwe, „aż ich pobratymcy staną się zależni i lojalni”, jak to określano w rosyjskiej korespondencji wewnętrznej. XVIII wiek przyniósł zmiany w wielu dziedzinach rosyjskiego życia, także w tej. Proceder brania zakładników zyskał teoretyczną i retoryczną podstawę oraz oprawę. Trwał on przez całe to stulecie, pomimo głosów postulujących zastąpienie tego sytemu bardziej efektywnymi i skutecznymi metodami kontrolowania lojalności tubylców. Gubernator Orenburga D. W. Wołkow zwracał się do carycy Katarzyny II, by dać im szkoły – „Czy nie powinniśmy traktować młodocianych zakładników lepiej niż bydło? Czy zamiast uczyć ich rzemiosła wojennego, nie powinniśmy ich cywilizować i umoralniać?”. Zaczęto coraz częściej używać argumentu o cywilizacyjnej misji Rosji. I tak np. w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII wieku gubernator Astrachania Piotr Kreczetnikow chciał, by dzięki działaniom rosyjskiej administracji miejscowe języki kaukaskie ustąpiły przed rosyjskim, a islam przed chrześcijaństwem. Miały w tym pomóc szkoły dla dzieci miejscowych władców i wodzów. Synów kazachskich wodzów wysyłano natomiast do Sankt Petersburga.

Tam mieli oni mieszkać na carskim dworze, nabierać ogłady, nabyć wykształcenie i rosyjskie stopnie wojskowe, otrzymać zaszczyty i przywileje oraz zostać włączonymi w poczet rosyjskiej arystokracji. Zakładnicy stanowili także argument dla Rosji w jej sporach z większymi sąsiadami (np. Chinami) o zwierzchność nad danymi terenami (argumentacja była następująca: skoro miejscowi dostarczają Rosji zakładników, to oznacza, że są oni i uznają się za jej poddanych). Sprawy komplikowały się wtedy, gdy dany lud dostarczał zakładników i płacił trybut kilku „suwerenom” jednocześnie, co zdarzało się bardzo często. Jak podkreśla znawca tematyki kontaktów Rosji ze stepowymi organizacjami plemiennymi w epoce nowożytnej Michael Khodarkovsky:

„Jeśli chodzi o zakładników, to władze rosyjskie i lokalni wodzowie mieli różne poglądy i różne oczekiwania. Rosja wciąż traktowała ich jako potwierdzenie przysięgi wierności tubylców oraz bezwarunkowego i wyłącznego podporządkowania się rosyjskiemu carowi. Z kolei tubylcy traktowali dostarczanie zakładników jako niemiły, lecz konieczny akt towarzyszący paktowi o nieagresji i sojuszowi militarnemu zawieranemu w zamian za gratyfikacje pieniężną i dary z Moskwy. Traktaty i sojusze z Rosją wcale nie musiały wykluczać podobnych traktatów i sojuszy z kimś innym. Jednak dla Rosjan taka <> była nie do zaakceptowania, a zapewnienia wodzów, że dostarczanie zakładników innym nie wpływa na wierność rosyjskiemu imperatorowi, nie uspokajały Moskwy”.

Pod koniec XVIII wieku byli pograniczni zakładnicy stali się już uprzywilejowanymi poddanymi Imperium Rosyjskiego.