I jak co roku wyniki wywołały sporo emocji i komentarzy, głównie w tych krajach, które znalazły się na szarym końcu.

Tym razem najwięcej emocji wyniki Eurowizji wzbudziły na Wyspach Brytyjskich. Brytyjczycy są w piątce krajów, które mają zagwarantowany stały udział w finale. I dopiero tutaj dochodzi do konfrontacji z innymi utworami. W tym roku Brytyjczycy wysłali legendę swojej estrady, Engelberta Humperdincka wierząc w to, że „odgrzewany kotlet” powali na kolana Europę, fanów Eurowizji, którzy co roku czekają na coraz to fantazyjne show, bez żadnych głębszych treści... Z tego powodu coraz częściej komentatorzy z całej Europy często pisząc o Eurowizji nazywają ten konkurs cyrkiem. Arnoldas Lukošius, sam biorący udział w Eurowizji swój komentarz zatytułował: „Cyrk odjechał. Kogo wyślemy na następną Eurowizję”.

Brytyjczycy zezłościli się na Europejczyków, że ci nie docenili ich „kotlecika”. I poczuli się tym poniżeni. Już w poniedziałek media brytyjskie podały, że brytyjscy fani Eurowizji domagają się od BBC, czyli narodowego nadawcę, aby wycofał się z Eurowizji.

Za to emocje eurowizyjne ominęły w tym roku Polskę. A to dzięki Telewizji Polskiej, która w zeszłym roku zadecydowała, że nie wyśle na konkurs przedstawiciela Polski i nie pokaże na swojej antenie koncertu finałowego. „Telewizja Polska nie weźmie udziału w przyszłym roku w Konkursie Piosenki Eurowizji, ponieważ nasze siły i środki kierujemy na rzecz obsługi dwóch bardzo poważnych przedsięwzięć Euro 2012 i igrzysk olimpijskich“ – ogłosiła w zeszłym roku Joanna Stempień-Rogalińska, rzecznik prasowa TVP. I dodała, że zarząd TVP podjął taką decyzję po analizie sytuacji dotyczącej konkursu w ostatnich latach.
Od dawna na Eurowizję Polska wysyłała kandydatów, którzy byli szerzej nieznani nawet w Polsce. Ale ważniejsze jest chyba to, że pomimo talentu nie potrafili oni zorganizować show, które zachwyciłoby Europę.

I chociaż TVP twierdzi, że za decyzją stoi kryzys i nie podołałaby aż trzem ważnym wydarzeniom, to nie ma co ukrywać, że decydenci po prostu nie wierzyli w sukces polskiej piosenki i zdecydowali się, w ich opinii na zakończenie pasma upokorzeń i kompromitacji, które z pewnością nie wpływają pozytywnie na promocję Polski za granicą.

Inne zdanie mają polscy fani Eurowizji. Nic więc dziwnego, że decyzja zarządu TVP wywołała ostre komentarze. Głos zabrali i wykonawcy tacy jak Michał Wiśniewski, który na swoim profilu na Facebooku napisał już jakiś czas temu: "Uważam za absolutny skandal brak udziału Polski w Eurowizji 2012 roku, w roku, w którym jesteśmy gospodarzami Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej ! Od lat (gdzie tam, od początku) TVP olewa polskich reprezentantów nie dając grosza na promocję i wysyłając tę samą babę (niejaką Marię) jako opiekuna artystów, która nie robi absolutnie nic dla promowania polskich artystów, prócz picia wódki na wszelakich około eurowizyjnych bankietach. Albo Polska Telewizja obawia się wygrania Eurowizji bo musiałaby zorganizować finały albo ma w dupie generalnie polską muzykę bo lepiej się nachlać w Azerbejdżanie dla zasady..."

Ostro. Ale Wiśniewski nie napisał nic nowego. Reprezentujący Polskę podczas Eurowizji 2010 w Oslo piosenkarz Marcin Mroziński w wywiadzie dla servisu Eurowizja.org, w ostrych słowach skrytykował Telewizję Polską, zarzucając TVP zupełny brak zainteresowanie konkursem: „Po usilnych apelach o pomoc, po dosłownym dobijaniu się do drzwi poszczególnych ważnych osób w TVP, udało się otrzymać bardzo dużo zapewnień pomocy i otrzymaliśmy niewielkie wsparcie finansowe. Tylko, że walka, którą musieliśmy o te pieniądze stoczyć, nerwy włożone we wkradanie się do budynku telewizji, były kompletnie niepotrzebne" – wspominał piosenkarz.

Marcin Mroziński zadeklarował również, że porażki Polski w Eurowizji mogą wynikać m.in. z braku kompetentnych osób w Telewizji Polskiej: „Myślę, że nie ma osoby w TVP, która zna się na tym konkursie. Nie ma specjalisty do spraw Eurowizji. Bo Eurowizja, to nie jest konkurs muzyczny, składający się z półfinałów i finału. To cały rok pracy na dobre kontakty z innymi krajami, pracy na rzecz promocji artystów na rynku rodzimym i wymiany artystyczne z innymi reprezentantami Europy" – wyliczał priosenkarz.

Według Artura Orzecha, dziennikarza, który od lat w TVP prowadzi Eurowizję, festiwal ten stał się symbolem zjednoczenia kontynentu a brak Polski w konkursie to skandal. Dziennikarz uważa, że słabe wyniki reprezentantów Polski nie powinny mieć wpływu na ocenę Konkursu Piosenki.

"Obrażanie się na to, że nie zdobywamy uznania na europejskim forum jest dziecinne. Urąga nam samym. (...) Euro 'kopanego' nie wygramy z pewnością. Ale latem nikt nie będzie biadolił, że naszym piłkarzom znów się nie powiedzie. Na to się zgadzamy. Na porażkę w Eurowizji nie" - pisze dodając, że Niemcy na zwycięstwo w Eurowizji czekali aż 40 lat.

Piosenkarze reprezentujący Polskę od dłuższego czasu plasują się na szarym końcu listy wykonawców. Polska Telewizja rezygnując z udziału w konkursie wyraźnie dała do zrozumienia, że chce zakończyć kompromitację. Wydaje się jednak, że winny takiej sytuacji jest nie brak talentów, ale brak pieniędzy i opieki merytorycznej ze strony TVP.

Polska brała udział w Konkursie Piosenki Eurowizji od 1994 roku. Pierwszą polską prezentantką w konkursie była Edyta Górniak, która od razu zajęła drugie miejsce. Przez kolejne 17 lat tylko Ich Troje znalazło się jeszcze w pierwszej dziesiątce uczestników imprezy (zespół w 2003 roku zajął siódme miejsce).

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (9)