Najpierw o kombinatorstwie

Nie da się ukryć tego, że polska mniejszości etniczna została w tej sprawie pokrzywdzona. Te przenosiny ziemi spod Kowna. Przykładów na to nie brak. Sprawa ma także i aspekt aferalny. Każdy wie o przypadkach wymuszeniach sprzedaży ziemi na jej właścicielach. O mitrędze z odzyskaniem ziemi też każdy wie. Dużo by o tym pisać. Wszystko to układa się w obraz, że państwo litewskie kombinuje w tej sprawie jak może. Różne ruchy aby tylko nie zwrócić. Względnie zwrócić jak najmniej. Są przypadki, że nawet jak komuś zwrócili i ten ktoś sprzedał to chcą ten akt sprzedaży unieważnić i zwrotu pieniędzy żądają. Polska TV Polsat zrobiła o tym reportaż swego czasu. Obecnie jest kolejny akt tego kombinowania.

Kompensaty pieniężne za niezwrócone nieruchomości. Ich wysokość jest na dziadowskim poziomie. Inaczej się tego nazwać nie da. Ziemia w okolicach Wilna i w samym mieście należy do najdroższych. Proponowanie zatem takich stawek jakie proponuje państwo (6240,00 lt za hektar) i to jeszcze płatnych w ratach, może wzbudzić tylko uśmiech politowania. Mimo to pismo z taką propozycją wielu starających się o odzyskanie ojcowizny otrzymało. Być może państwo liczy, że się ktoś nabierze. Pewnie, że nikt rozsądny, ale głupców przecież nie brak i zawsze jakiś zysk będzie. Takie drobne kombinatorstwo niegodne państwa.

A teraz o histerii

Widocznie jednak władze AWPL uznały, że tych głupich może być niebezpiecznie dużo i wystosowały dla nich instrukcję. Pewnie mają lepsze rozeznanie w tej materii. W takiej sytuacji dobrze, że interweniują. W końcu sprawa zwroty ziemi w tej partii (polskiej? regionalnej? krajowej? Już się trochę pogubiłem)jest na jednym z pierwszych miejsc. Swoją drogą sytuacja jest dość kuriozalna.

Jedni dają propozycję, którą zwyczajnie można sobie do kosza wrzucić. W końcu obowiązku korzystania z niej nie ma. Inni dają instrukcję co robić aby z tej propozycji nie korzystać tylko odpowiedzieć władzom jak się należy. Mocno podlewając to typową dla polityków histeryczną retoryką. Bo jest tam i o „grabieży” i o „presji”. Nie wiem jak Polacy na Litwie, ale ja jak otrzymuję jakąś propozycję, która mi się nie podoba to zwyczajnie z niej nie korzystam tylko wybieram inną drogę, korzystną dla mnie. Nie twierdzę jednak że urząd „x” czy „y” jest złodziejem czy mnie zastrasza. Co najwyżej stwierdzam sobie pod nosem żeby głupszego od siebie poszukał. Tak czy siak instrukcja jest. Tutaj znowu szkopuł. Spora część owej instrukcji przypomina mi te przy sprzęcie AGD. Niby pisane po polsku, ale nic zrozumieć się nie da. No bo sugerują aby prowadzić „monitoring” wolnej ziemi w Wilnie. Pewnie to się i da zrobić. Proste to jednak nie będzie dla „szarego człowieka”.

A co gorsza raczej niemożliwe dla kogoś kto musi czytać instrukcje jak postąpić z taką propozycją jaką otrzymał. Żadnego „monitoringu” ktoś taki nie przeprowadzi, bo pewnie nawet słowa „monitoring” nie rozumie. To dla kogo dla instrukcja? Dalej jest jeszcze gorzej. Cytuję: „Maksymalnie wykorzystać kompensatę za zajętą ziemię – działka (parcela) pod budownictwo indywidualne. Jeżeli pretendujecie do otrzymania działki i wyraziliście na to wolę, to nikt nie ma prawa was wykreślić z tej kolejki. Rekomendujemy zostawiać rezerwę 0,20 ha ziemi na ten cel”.

O co tu chodzi? Czy o działkę którą już się uzyskało w ramach owej kompensaty? Czy może o działkę o którą dopiero się staramy. Jeżeli o to pierwsze to owszem może i dobrym pomysłem jest jej zabudowa. Tylko za co? No ale mniejsza. Dlaczego jednak dalej jest o tym, że nikt z kolejki wykreślić nie może? Czyżby tu chodziło jednak o działkę do której się pretenduje? To wtedy jak zabudowywać? Bez prawa własności. Nawet jak się ma za co. Dalej coś jest, że jak się zabuduje tę działkę której się nie dostało to należy za resztę żądać lasu na wsi. Za taką „instrukcje” to ja podziękuję.

Na szczęście dla takich co nic z tego nie rozumieją po polsku jest „gotowiec” po litewsku. Wystarczy wstawić tylko swoje dane. Tam jest jasno. W odpowiedzi na propozycje składa się żądanie/propozycję wyznaczenia działki pod zabudowę indywidualną a za resztę należności – lasu. I to dopiero jest jasne. Obyłoby się bez tej „instrukcji”. Tak czy siak problemu za co zabudować działkę w Wilnie to nie rozwiązuje ale to sprawa przyszłości.

Podsumowując

Ten przykład jest kolejnym dowodem na to, że sprawa zwrotu ziemi nie należy na Litwie ani do łatwych ani do gospodarczych. Jest ona sprawą czysto polityczną. Obie strony chcą na tym politycznie zyskać. I chyba dlatego od 20 lat problemu tego rozwiązać się nie udało. Władze litewskie bez względu na to kto jest przy władzy, nie chcą najwyraźniej tego zrobić. Bo gdyby chciały to sprawę można by dawno załatwić. Nawet jeśli faktycznie wolnej ziemi do zwrotu już nie ma, to można pomyśleć o kompensacie, ale rzetelnej. Choćby w akcjach lub obligacjach skarbu państwa. Jeśli gotówki nie ma.

Z drugiej strony AWPL od wielu lat obiecuje, że jest to jeden z jej priorytetów. I mimo tego że w niektórych rejonach rządzi niepodzielnie od lat. W innych jest w koalicjach, była też w kolacji rządzącej na szczeblu centralnym. To mimo tego problem ten dalej jest. Wiem, że zawsze argumentem jest to, iż w samorządach takich sprawa załatwić się nie da. To wtedy uczciwiej by było nie obiecywać tego przed wyborami samorządowymi. A już tym bardziej nie składać deklaracji, że jak się już w takiej kolacji samorządowej jest; to się załatwi. I nawet datę podawać. Tak było w Wilnie kiedy to AWPL obiecała sprawę zwrotu ziemi w Wilnie załatwić do 2010 roku, bodajże.

Nie wiem dlaczego jasno się nie powie, że tego w samorządzie nie załatwiamy. Bo nie możemy. Tak się przecież mówi przy zarzutach o brak efektów ale przed wyborami samorządowymi, obiecuje się dalej. W wyborach centralnych już prędzej. Wybory na jesieni. AWPL ma szansę uzyskać dobry wynik. Nawet już ministerstwa do objęcia sobie ustaliła. Trzeba zatem zaczekać na wyniki wyborów a potem efekty.

Moim prywatnym zdaniem dopóki sprawa zwrotu ziemi będzie sprawą polityczną jak teraz, to perspektywy na jej korzystne dla poszkodowanych rozstrzygniecie, są marne. Bez względu na to jaki będzie wynik wyborów. To sprawa gospodarcza i wymaga dobrego ekonoma. A nie polityka. Choć AWPL ma tę zaletę, że od nich przynamniej (po korzystnym wyniku wyborów) będzie można wymagać. Bo innych partii na Litwie sprawa ta specjalnie nie interesuje. Wiadomo to głównie Polacy są poszkodowani. To co im do tego?