- Litwa właśnie obchodziła 22. rocznicę odrodzenia niepodległego Państwa Litewskiego. Czym dla Pana i polskiej społeczności jest to Święto? Jak Pan ocenia 22 lata niepodległości?

22 lata jest to okres niemały w życiu państwa i każdego człowieka. Generalnie oceniam go pozytywnie, chociaż wielu ludzi zawiodło się. Padają nawet takie zdania, że nie o taką niepodległość walczyliśmy. Znamy przecież takie wypadki, gdy odznaczenia państwowe były zwracane przez ich posiadaczy.

Bo jeśli tak przeanalizować, to, na czym polegała ta walka o niepodległość? Aby było więcej demokracji, więcej praw człowieka oraz praw własnościowych i socjalnych. W każdym tym temacie można mieć element zawodu. To nie znaczy, że nie ma plusów. Jesteśmy niepodległym państwem, jesteśmy na mapie świata, wstąpiliśmy do Unii Europejskiej i NATO, mamy otwarte granice, przynajmniej na Zachód. Są to sprawy bardzo ważne.

Jedną z pierwszych ustaw przyjętych po odzyskaniu niepodległości była ustawa własnościowa, restytucyjna, czyli zwrot ziemi i mienia zagrabionego przez sowietów. Brzmiało to bardzo pozytywnie, ale w praktyce wyglądało inaczej. Bardzo wielu osobom nie udało się tej własności odzyskać.

Dziwnym trafem najwięcej takich osób jest z Wileńszczyzny. W Wilnie w ogóle jest sytuacja tragiczna, tylko 13 proc. ziemi zwrócono. Z tego powodu ludzie czują rozgoryczenie, że istnieje prawo, ale nie dla wszystkich. W innych kwestiach jest podobnie. Na przykład korupcja. Mówiło się, że za sowietów była korupcja. Teraz tej korupcji jest nie mniej, a niektórzy mówią, że nawet więcej. Podobnie ze sprawami socjalnymi.

Więc nie o taką niepodległość nam chodziło. My, Polacy z Wileńszczyzny, byliśmy jednoznacznie za zmianami, bo byliśmy najbardziej pokrzywdzeni przez system. Byliśmy pierwszym represjonowanym narodem w Związku Sowieckim, jeszcze w 1937 r., kiedy były pierwsze wywózki na Mińszczyźnie czy Podolu. W 1989 r. mocno poparliśmy niepodległość. Poparliśmy Szlak Bałtycki, mieliśmy tam swoje kilometry. Wtedy, jako młoda osoba, będąc w Związku Polaków na Litwie uczestniczyłem w tym. Okazało się jednak, że ci, którzy najwięcej krzyczeli o niepodległości, zapomnieli o ludziach, a dbają tylko o własne interesy.

- 17 marca komitety strajkowe i Forum Rodziców Polskich Szkół organizuje marsz protestacyjny w rocznicę uchwalenia nowelizacji Ustawy o oświacie. Czego Pan oczekuje od tego marszu? Co chcecie osiągnąć przez ten marsz?

Valdemaras Tomaševskis
To jest pytanie raczej do organizatorów marszu, czyli do szkolnych komitetów strajkowych. Na ile mam informację, bo miałem z nimi spotkanie, ten przemarsz poprze wiele organizacji. Nawet partie polityczne. Akcja Wyborcza, jako partia, na ostatnim posiedzeniu, postanowiła poprzeć marsz. Popiera go również Alians Rosjan. Być może marsz poprą również inne partie. Tę akcję popierają także związki zawodowe. Akcja więc będzie bardzo szeroką i będzie dotyczyła nie tylko problemów szkół polskich czy mniejszości narodowych. Będzie przeciwko pseudo-reformie oświatowej w ogóle. Niedawno odbył się strajk w 300 szkołach Litwy. Bo jest niszczony system oświaty na Litwie. I to jest wielkie zagrożenie dla przyszłości naszego kraju. Bo nie da się oszczędzać na dzieciach i oświacie, bo w takim wypadku nasze państwo będzie słabe.

- Zrealizowanie postulatów AWPL, na przykład w dziedzinie oświaty, jest możliwe tylko, jeśli uda się przekonać do nich litewskie partie polityczne. Czy widzi Pan szanse na to? Czy są partie, które poprą postulaty Akcji Wyborczej?

To nie są postulaty Akcji Wyborczej. To są postulaty oddolne komitetów strajkowych, rodziców i nauczycieli, które zostały zgłoszone jeszcze przed rokiem. Akcja Wyborcza popiera je, bo uważa, że nie można podejmować takich decyzji w Unii Europejskiej metodą buldożera. Nie wysłuchawszy zdania zainteresowanych. Teraz jednak jest już szerszy kontekst, bo jest to protest przeciwko pseudoreformie oświatowej. W związkach zawodowych są przedstawiciele różnych partii, nie tylko Akcji Wyborczej, być może nawet członków Akcji Wyborczej jest tam najmniej.

Zresztą socjaldemokraci jeszcze w ubiegłym roku wydali oświadczenie, że ta ustawa została przyjęta w pośpiechu i jej realizację trzeba odłożyć na lat 8 czy 10. Więc nie jesteśmy odosobnieni, nie jesteśmy sami. Ta ustawa jest niekorzystna nie tylko dla mniejszość narodowych, ale zawiera wiele punktów niekorzystnych dla wszystkich mieszkańców kraju. Na przykład ma zniknąć siatka szkół średnich, a gimnazja nie wszędzie powstaną, bo muszą spełnić określone wymagania. Minister mówi, że nie ma obowiązkowego nauczania średniego w naszym kraju. Jest to bardzo prymitywne podejście.

- Pan zapowiedział, że w przyszłej koalicji Akcja Wyborcza chce dostać teki ministrów oświaty, rolnictwa, gospodarki i transportu. Jak ocenia Pan szanse na uzyskanie tych ministerskich tek, szczególnie uwzględniając fakt, że np. ministerstwa rolnictwa, gospodarki czy transportu uczestniczą w podziale wielomiliardowej pomocy unijnej i mają na nie chętkę także inne, sporo większe partie niż AWPL. Czy Pan sądzi, że koalicjanci zgodzą się spełnić Pańskie żądania?

Po pierwsze, nie myśleliśmy w tych kategoriach, jakie są to fundusze i skąd pochodzą. Każde ministerstwo posiada niemało funduszy. Po prostu chcemy zrealizować jak najwięcej punktów z własnego programu. O oświacie już mówiłem, nie będę się powtarzał. Ministerstwo Rolnictwa to też bardzo ważna działka. Ten sektor został faktycznie zaniedbany za czasów niepodległości. Nie ma spółdzielczości w rolnictwie. Tu jest spore pole do działania. O tym i o rozwoju obszarów wiejskich mówiliśmy już w 2001 r. w swym programie, który został opracowany przez europejskich specjalistów. Rozmawiałem z farmerami z Łotwy i Estonii, oni są zdziwieni, że nie mamy samorządów rolniczych. Mamy swoją Izbę Rolną (Žemes ūkio rūmai), ale to jest instytucja finansowana przez rząd, a to jest zagrożenie dla niezależności rolniczej. O tym można dużo mówić, bo mamy wiele dobrych pomysłów i mamy ludzi, którzy mogą je realizować.

Sporo jest do zrobienia w gospodarce cieplnej, która jest ważna dla każdego człowieka. Można wykorzystać fundusze strukturalne, przejść na miejscowy surogat, aby uniezależnić się od zagranicznych źródeł energii. O tym zaczęto mówić tylko, kiedy otrzymaliśmy duże rachunki za ogrzewanie, a my to mieliśmy w programie jeszcze w 2009 r. Ministerstwo Transportu, trzeba przyznać, to jest jedyne ministerstwo w tym rządzie nieźle zarządzane. Mamy jednak również dobrych specjalistów w tej dziedzinie. Skoro mamy ambicje do współtworzenia rządu, wskazujemy to ministerstwo, bo jest bardzo ważne w naszym programie. System tranzytowy naszego państwa pozwala, aby na transporcie można było zarobić wiele pieniędzy.

- Pan ciągle podkreśla, że macie wielu dobrych specjalistów, którzy mogą zostać ministrami. Czy może Pan wymienić przynajmniej kilku kandydatów, jak to często robią inne partie?

Nie będziemy tego robili, bo i tak było wiele spekulacji po mojej wypowiedzi o tekach ministerialnych, o które AWPL chciałaby się ubiegać. Specjalistów, mających doświadczenia pracy w strukturach parlamentarnych, rządowych czy samorządowych, mamy sporo. Mamy też na uwadze specjalistów nienależących do naszej partii, ale dobrych fachowców i uczciwych ludzi.

- Ostatnio jesteśmy świadkami coraz ostrzejszego kursu Polski wobec Litwy, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski z zasady odmawia przybycia do Wilna, dopóki nie zostaną spełnione do końca złożone przez stronę litewską obietnice. Jednak ten ostrzejszy kurs w żaden sposób nie wpłynął na polepszenie się sytuacji Polaków na Litwie, wręcz przeciwnie, ta sytuacja się pogarsza. Czy Pan nadal popiera ten kurs?

Myślę, że to jest normalne żądać wypełnienia zobowiązań wynikających z umów międzynarodowych. Na Zachodzie takiej dyskusji nie mogłoby nawet być. Tam ludzie nie zrozumieliby, o czym my tutaj rozmawiamy. Bo jeśli jest coś podpisane, to musi być wypełnione. To raczej jest problem małostkowości tego obecnego rządu. Z poprzednim rządem problemów nie było. Były dobre stosunki i to na poziomie rządowym. Teraz takich stosunków nie ma. To właśnie świadczy o niskim poziomie naszego rządu, który nie wie, w jakim wieku i przestrzeni działa. Obecnie jednak mamy konflikt nie tyle na poziomie międzypaństwowym, co raczej konflikt społeczeństwa z obecnym układem rządzącym. Jednak nie warto tego rozpatrywać pod względem narodowościowym. Niezadowolone są nie tylko mniejszości narodowe, ale również inne grupy społeczne. Są jednak podstawy sądzić, że obecny rząd, na tle swoich niepowodzeń w gospodarce, chce przedstawić to, jako konflikt na tle narodowościowym.

- Pan twierdzi, że z poprzednim rządem, w którym byliście w koalicji, nie było problemów. Jednak tamten rząd również nie spełnił waszych żądań?

Wszystkich nie spełnił. Był jednak prowadzony dialog. Na poziomie rządowym czy parlamentarnym nie podejmowano decyzji negatywnych. Natomiast obecnym rząd anulował Ustawę o mniejszościach narodowych. To jest skandaliczne i cyniczne. Ta ustawa była przejęta 27 29 stycznia 1991 r., po tragicznych wydarzeniach styczniowych. Mniejszości narodowe popierały niepodległość, a po przyjęciu tej ustawy jeszcze bardziej ją poparły. Powstała piękna ustawa, którą podpisał nikt inny, tylko przewodniczący ówczesnej Rady Najwyższej Vytautas Landsbergis.

Dzisiaj natomiast partia, której, można powiedzieć, duchowym przywódca była ta osoba, anulowała tę ustawę. Podobnie było z oświatą. W 2003 r. też były próby wprowadzenia niekorzystnych zmian. Przyjęto jednak normalną ustawę, która zadowalała wszystkie strony. W poprzedniej koalicji też nie udało się wszystkiego załatwić. Udało się jednak zwiększyć o 10 proc. koszyczek ucznia dla szkół mniejszości narodowych. Powstała pierwsza na Litwie filia uniwersytetu zagranicznego, w którym wykłada się w języku mniejszości narodowej. Obecny rząd to jest totalna kompromitacja i zostanie w ludzkiej pamięci tylko dzięki swoim skandalom i cięciom socjalnym.

- Część politologów uważa, że obecny stan napięcia w stosunkach polsko-litewskich działa na korzyść Akcji Wyborczej, bo mobilizuje elektorat?

Valdemaras Tomaševskis
To nieprawda. Stosunki były napięte już dużo wcześniej. Na przykład, w 1996 r., kiedy konserwatyści doszli do władzy, ponownie została przyjęta ustawa zezwalająca na przenoszenie ziemi i bardziej restrykcyjna Ustawa o języku państwowym. W 1992 r., gdy były rozwiązane samorządy na Wileńszczyźnie — to był szczyt konfliktu. Też były protesty, petycje i wiece. Nie mieliśmy jednak wtenczas tylu głosów. Tego nie można bezpośrednio łączyć. Mamy, więc do czynienia z powierzchowną analizą politologów, być może mającą za cel, aby ludzie nie dostrzegali szeroko zakrojonej naszej działalności. Bo jeśli będziemy analizowali, to tam gdzie rządzimy powstają nowe przedszkola, szpitale czy ośrodki socjalne.

Kiedyś tygodnik „Veidas” podał taką informację, że tylko dwie partie na Litwie nie mają w swoim dorobku żadnego skandalu korupcyjnego — Akcja Wyborcza i Związek Chłopów. Wszystkie pozostałe miały. To jest ocena uczciwej działalności. Kiedyś powiedziałem w jednym z wywiadów: my nie mówimy o uczciwości, my tak żyjemy. Ten konflikt nie jest wcale dla nas korzystny, bo wprowadza nerwowość, zastrasza część ludzi. Część ludzi obawia się o pracę. Sądzę, gdyby nie ta nerwowość mielibyśmy dużo większe poparcie. To jest strategia konserwatystów w celu mobilizacji swego elektoratu, bo niczym innym nie mogą pochwalić się.
 
- W roku 2009 startował Pan w wyborach prezydenckich na Litwie. Czy w 2014 roku Pan również zamierza ubiegać się o ten najwyższy w państwie litewskim urząd?

Skąd mogę wiedzieć co będzie w 2014 r.? Trzeba do tego roku dożyć. Jest takie przysłowie, jeśli ktoś chce rozśmieszyć Pana Boga, niech opowie o swoich planach. Być może będę, o ile będzie taka potrzeba, jak w 2009 r., a wtedy taka potrzeba dojrzała. Cieszymy się dużym poparciem społecznym i nie posiadanie swego kandydata w tym regionie wytworzyłoby pustkę. I wyniki wyborów to pokazały.

Bo o ile główna kandydatka w skali kraju zmiotła wszystkich kandydatów, to w naszym regionie wygraliśmy. To dobra ocena naszych wyborców. Obecna prezydent, w połowie kadencji, sprawuje się nie najgorzej. Jeśli do końca kadencji dojdzie z takim bagażem, to może i nie będzie potrzeby mojego kandydowania.

Source
Topics
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion