Nostalgia za czasami sowieckimi słabła z każdym rokiem niepodległości. W większych miastach proces ten odbywał się szybciej, w mniejszych Szawlach czy Poniewieżu – wolniej. Wileńszczyzna pozostała tym środowiskiem, w którym przemiana świadomości odbywała się bardzo wolno, a gdzieniegdzie, przy pomocy lokalnych polityków, w ogóle się zakonserwowała.
Lider sejmowej opozycji podkreślił, że istnienie swoistych „gett etnicznych“ oddanych nostalgii za czasami sowieckim jest jednym z niebezpiecznych elementów ryzyka pod względem bezpieczeństwa geopolitycznego. Wzniecanie napięcia między polską społecznością Wileńszczyzny a centralną władzą Litwy, tym samym wzniecając napięcie między Polską a Litwą, pozostaje jednym z ważnych celów strategicznych Kremla.
Wileńszczyzna boryka się z różnymi problemami, które akcentuje lokalna polska społeczność į władza Litwy: z jednej strony – oryginalna pisownia nazwisk, oświata, z drugiej – przepaść ekonomiczna i socjalna, czy też sytuacja lokalnej mniejszości litewskiej, której uwagi nie zwraca czy też nie chce zwracać władza samorządowa.
Jedne problemy nie są łatwe do rozwiązania, ponieważ zakazuje tego Konstytucja, niektórych problemów nie kwapi się rozwiązywać władza centralna, innych nie chce rozwiązywać lokalna władza i politycy, ponieważ konflikt jest warunkiem politycznego przetrwania w „rezerwacie”.
Węzeł problemów jeszcze bardzie zaciągają stosunki polityczne i geopolityczne: lokalni mieszkańcy regionu, szczególnie polskojęzyczni, są podatni nie na wpływy Litwy czy Polski, a na informację z Rosji, dlatego lokalni polscy politycy upodobali swój potencjał polityczny łączyć z lokalnym rosyjskim potencjałem, który jest bezpośrednim celem polityki kremlowskiej. Lokalni polscy politycy również polubili w każdej sprawie poskarżyć się Warszawie, gdzie zawsze znajdują bezwarunkowe współczucie i wsparcie.
Pada retoryczne pytanie: jeżeli Kreml, dążąc do utrzymania konfliktu, wpływa na ukierunkowanie polityki społeczności polskiej i rosyjskiej, a te ukierunkowanie popiera oficjalna Warszawa, to czy nie jesteśmy celem prymitywnych intryg Kremla i bezpośrednimi realizatorami planów Moskwy?
Najboleśniejszym skutkiem ostatnich 15 lat na Wileńszczyźnie jest to, że brak szybkich sposobów na rozwiązanie problemów regionu, brak sposobu na integrację polityczną, socjalną, kulturową i ekonomiczną, po zetknięciu się z agresywną i pomyślną obroną „rezerwatu etnicznego” politycznego ugrupowania pod kierownictwem W. Tomaszewskiego doprowadził do tego, że litewscy politycy odwrócili się od tego kraju, opuścili ręce, zrezygnowali z komunikowania i obcowania z wyborcami, pozwolili na dominację politycznych właścicieli „rezerwatu”, tym samym odbierając możliwość na usłyszenie alternatywnego zdania i oficjalnej pozycji litewskich władz.
Trafiamy do zaczarowanego koła: litewscy politycy rozumieją, że przepaść ekonomiczna i mentalna, samoizolacja w „rezerwacie etnicznym” może stać niebezpiecznym zjawiskiem pod względem bezpieczeństwa narodowego, jednak z różnych powodów ignorują życie społeczne, polityczne i ekonomiczne kraju, czym pogłębiają samoizolację.
Politolodzy zwracają uwagę na tendencje zakorzenienia się lokalnych klanów politycznych, kiedy od ludzi odbiera się możliwość dowolnej alternatywy demokratycznej. Na Wileńszczyźnie to się stało totalnym systemem, kiedy ludzie są zastraszani, że nie otrzymają zapomogi czy drzewa na opał, jeżeli nie zagłosują na kandydatów właścicieli „rezerwatu”.
Litewscy politycy, nie tylko działacze polskiej społeczności, powinniśmy wrócić do tego kraju. Nie po to, że wygrać jakieś wybory (do tego jeszcze bardzo daleko), ale aby od nowa zacząć intensywne rozmowy z prostymi ludźmi, z młodzieżą i osobami starszymi, z Białorusinami, Polakami i Litwinami, którzy od wieków tutaj mieszkają.
Pomóżmy im, pomóżmy sami sobie – rozpocznijmy dialog, szukajmy rozwiązań, jak wyrwać kraj z kremlowskich łap, jak wzmocnić tradycje demokratyczne, jak wzmocnić potencjał ekonomiczny, w końcu końców – jak nam Litwinom poznać kilkusetletnią historię polskiej społeczności na Wileńszczyźnie, a polskim dzieciom – nasze nadmorskie kurorty, a nie tylko letnie obozy w Polsce. Świętujmy wspólnie ważne dla polskiej społeczności święta, tak, jak przynajmniej część Polaków w Wilnie świętowała 11 marca idąc obok nas w świątecznym pochodzie.
W związku ze świętem Konstytucji 3 Maja proponuję plan, jak można wybrnąć z tego zaczarowanego koła:
1) Rząd powinien sfinansować specjalny program Litewskiego Centrum Radia i Telewizji, który pozwoliłby mieszkańcom Wileńszczyzny na oglądanie popularnych programów z Polski, żeby lokalni mieszkańcy nie musieliby oglądać tylko rosyjskiej telewizji.
2) Biorąc przykład z Polski i innych krajów z ustawy o wyborach sejmowych należy wykreślić punkt o progu wyborczym dla partii politycznych mniejszości narodowych, aby Polacy nie musieliby łączyć się z Rosjanami.
3) Proponuję założenie „Klubu dyskusyjnego 3 Maja”, który organizowałby dyskusje na Wileńszczyźnie przy udziale litewskich i polskich polityków.
4) Proponuję, aby samorządy Litwy nawiązały współpracę ze starostwami Wileńszczyzny, aby mieszkańcy tych starostw mogli odwiedzić różne miasteczka Litwy, dzieci spędzić wakacje w kurortach Litwy, a mieszkańcy Litwy zwiedzić ten piękny kraj, w którym rowerem przejechałem nie jedną setkę kilometrów.
To tylko wstępne propozycje. Trzeba znaczenie więcej – potrzebny jest specjalny fundusz na rozwój potencjału ekonomicznego kraju, potrzeba specjalnych projektów ekonomicznych, po prostu należy zmienić stosunek litewskich polityków do tego kraju.