aA
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o planach mera Wilna Artūrasa Zuokasa, żeby zlikwidować w Wilnie tzw. „marszrutki”, a przy okazji również sporą część linii trolejbusowych, zrezygnowany machnąłem ręką. Nieprzemyślane decyzje rządzących stają się powoli w naszej części świata konstantą i szkoda na nie czasu i nerwów. Na szczęście w środę (3 kwietnia) wileńskiej radzie miejskiej wystarczyło zdrowego rozsądku, aby ten plan odrzucić. Nie wiadomo co prawda na jak długo.
Radczenko: W obronie „marszrutki“
© Vilniaus savivaldybė

Warto jednak naszym samorządowym działaczom przypomnieć, że „marszrutka” jest niczym innym jak rodzajem transportu publicznego. To taki sam element sieci transportowej jak autobus, trolejbus czy taksi. I nikt pewnie nie zaprzeczy, że „marszrutki” w Wilnie już dawno odnalazły własną niszę na rynku transportowym, a na niektórych trasach nawet dominują. Dziś bardzo często bowiem jest tak, iż jeśli chcesz na czas zdążyć do pracy w godzinach szczytu – musisz korzystać z „marszrutki”. Trasy autobusowe i trolejbusowe są bardzo często niedostosowane do potrzeb mieszkańców, wymagają kilku przesiadek (szczególnie w przypadku osób dojeżdżających do pracy, sklepu czy przychodni w stolicy z przedmieść, np. z Landwarowa), autobusy kursują rzadko, a w wyniku zuokasowskiej reformy całkiem możliwe stałyby się jeszcze bardziej skomplikowane i niewygodne.

Minusy „marszrutek” są znane: zły stan techniczny pojazdów, chamscy i agresywni kierowcy, niebezpieczna jazda, nieprzestrzeganie rozkładu jazdy. Ale te problemy dosyć łatwo wykorzenić zwiększając po prostu kontrolę. Natomiast strony dodatnie „marszrutek” są — w porównaniu z autobusami i trolejbusami —olbrzymie. „Marszrutka” porusza się o wiele szybciej niż autobus czy trolejbus (już choćby dlatego, że jest mniejsza, ale też z uwagi na to, że zatrzymuje się na żądanie, a nie na każdym przystanku zgodnie z rozkładem). „Marszrutce” jest łatwiej objechać korki, dostosować się do ciągle zmieniającej się sytuacji na stołecznych ulicach, niż autobusowi czy tym bardziej trolejbusowi.

Oczywiście, że „marszrutka” w Wilnie nie jest w stanie zamienić w całości transportu autobusowego czy trolejbusowego. Autobusy i trolejbusy są niezwykle ważne dla osób niepełnosprawnych, emerytów, rodziców z dziećmi, rowerzystów… Jednak należy przede wszystkim pracować nad usprawnieniem komunikacji autobusowej i trolejbusowej (np. w Edynburgu, który ma jedną z lepszych komunikacji autobusowych na świecie, w godzinach porannych i wieczornych autobusy przybywają na przystanek co 1-3 minuty, w Tallinie wprowadzono bezpłatną komunikację autobusową; gdyby w Wilnie doprowadzić do takiego stanu rzeczy zapotrzebowanie na „marszrutki” natychmiast spadłoby do minimum naweti bez sztucznych administracyjnych ograniczeń), a nie sztucznie likwidować prywatną konkurencję w ten sposób reperując dziurawy budżet miejskiej zajezdni autobusowo-trolejbusowej. Nawet jeśli w zarządzie tej zajezdni siedzą twoi znajomi.

Od lat w Wilnie dyskutuje się nad kierunkami rozwoju transportu publicznego. Mówi się o metrze, tramwaju… Na świecie istnieje wiele modeli organizowania komunikacji miejskiej. Pamiętam, że gdy przed bodajże 6 laty trafiłem do Trypolisu, stolicy rządzonej wówczas jeszcze przez Kaddafiego Libii, w pierwszej chwili wydało mi się, że jest to komunikacyjne piekło. W libijskiej stolicy transport publiczny bowiem praktycznie nie istniał. Benzyna była tak tania, że wszyscy jeździli albo własnymi autami, albo… taksówkami. Można i tak, aczkolwiek o wiele częściej — od Moskwy do Meksyku, od Bangkoku po Buenos Aires — można spotkać inne rozwiązanie. Mikroautobusy czyli „marszrutki”.

Autobus jest zbyt duży i nie jest w stanie uwzględnić interesów wszystkich pasażerów, trolejbus i tramwaj są zbyt przywiązani do swojej marszruty, taksówki – zbyt drogie, samochód prywatny – nieekologiczny i nieekonomiczny. W tej sytuacji całkiem możliwe, że właśnie „marszrutka” jest transportem przyszłości. Przynajmniej warto taką możliwość poważnie rozważyć, a nie ślepo brnąć w kolejną „reformę”, w kolejne rygorystyczne regulowanie (a de facto ograniczanie) prywatnej inicjatywy. Nie samorząd, tylko rynek powinien decydować o tym w jaki sposób mam się dostać z punktu A do punktu B.

Zresztą w ogóle w kwestii transportu pleciemy się niestety w ogonie cywilizowanych krajów i światowych tendencji.

Na Litwie obowiązuje na przykład około 700 znaków drogowych. Z każdym rokiem pojawia się jeszcze kilka kolejnych. Psycholodzy już dawno temu odkryli, że 70 proc. znaków kierowcy w ogóle nie dostrzegają. Nie można bowiem pamiętać o 700 znakach każdego dnia! Poza tym znaki zdejmują z kierowcy odpowiedzialność, bo liczy się tylko czy był znak, czy też nie. Kierowca samochodu więc zatrzymuje się przed zebrą na chwilę, ale na światłach stara się zdążyć przejechać na żółtym... A czy możecie na przykład wyobrazić sobie ulice bez znaków zakazu i nakazu? Bez świateł i pasów? Nie? Tymczasem od lat właśnie taką koncepcję promują najbardziej postępowi europejscy planiści. W ich scenariuszu kierowcy i piesi stają się jednym, pokojowo nastawionym prądem komunikacyjnym.

Od kilku lat taki eksperyment jest prowadzony w holenderskim Drachen, gdzie obowiązują tylko dwie zasady ruchu drogowego: skręcający w prawo ma pierwszeństwo przed skręcającym w lewo oraz auto utrudniające ruch innym będzie odholowane. W wyniku tej reformy z 18 skrzyżowań z sygnalizacją świetlną pozostały w mieście tylko dwa. Pozostałe władze miejskie przebudowały na ronda, a ponad połowę znaków drogowych odprawiły na złom. I... znacznie spadla liczba wypadków drogowych.

Jeśli ktoś uważa, że u nas się nie da jak w Holandii, bo mentalność nie ta itp. – niech pojedzie do jakiegokolwiek kraju arabskiego, afrykańskiego, azjatyckiego czy latynoamerykańskiego. Dziesiątki tysięcy trąbiących non stop samochodów i biegający między nimi tłumy pieszych. Pisane zasady ruchu drogowego o ile istnieją (zapewne istnieją skoro na każdym rogu stoi policjant próbujący czas od czasu uporządkować czteropasmowy chaos) nie poddają się odszyfrowaniu. Natomiast panują wszechobecne zasady niepisane – trąbienie, machanie ręką, wskazywanie palcem, okrzyki, uśmiechy... Początkowo to się wydaje piekłem, ale po kilku dniach zrozumiecie, że w tym szaleństwie jest metoda.

Nie twierdzę, że Wilno powinno kopiować rozwiązania holenderskie, czy tym bardziej meksykańskie lub rosyjskie. Warto po prostu poszukać rozwiązań, które będą w interesie mieszkańców. Ostatecznie niby właśnie po to wybieramy co cztery lata rady miejskie i rejonowe.

pl.delfi.lt
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
Įvertink šį straipsnį
Norėdami tobulėti, suteikiame jums galimybę įvertinti skaitomą DELFI turinį.
(0 žmonių įvertino)
0

Top naujienos

Karo ekspertai: kažkas tikrai bus

Pilietinio gynybos ir saugumo analizės centro „Locked N‘ Loaded“ ekspertai teigia, kad dėl...

Konvojuojat kalinius užpultas Matuko žudikas Kontenis: tai kerštas už vaiko nužudymą

Dėl keturmečio posūnio Matuko nužudymo 19 metų laisvės atėmimo bausme nuteistas Kėdainių...

LSDP vicepirmininkas – apie Skardžiaus prisijungimą: buvo padaryta klaida papildyta (23)

Ketvirtadienį pranešta, kad buvęs Darbo partijos atstovas Seime Artūras Skardžius pradeda...

Ukraina iš Slovakijos jau gavo pirmuosius naikintuvus papildyta (6)

Pirmieji keturi naikintuvai „MiG-29“ jau yra Ukrainoje . Apie tai pranešė Slovakijos gynybos...

Vienas didžiausių Kauno susisiekimo projektų „išlindo“ iš po žemės

Pernai pavasarį pradėtas tiesti Pietrytinis aplinkkelis ima panėšėti į transporto arteriją –...

Giedrius Petkevičius/Sausuolis

Dovydas prieš Galijotą arba Izraelis prieš Prancūziją: slaptoji operacija, kuri iki šiol kelia ne vieną klaustuką

Apie Izraelio kariškių ir slaptųjų tarnybų operacijas, įvairiais šios valstybės gyvavimo...

Jau netrukus prasidės geomagnetinė audra: išvardijo, kokius simptomus ji gali sukelti ir kaip apsisaugoti (1)

Jeigu pastarosiomis dienomis pasijaustumėte prasčiau, gali būti, kad taip jus paveikė Saulės ir...

Karas Ukrainoje. Ukraina: didysis rusų puolimas žlugo (1)

Rusijos kariuomenė gerokai sulėtino savo puolimą prie Bachmuto ir sutelkė pastangas į manevrus...