Prezydent zaproponowała Sejmowi odmówić się od umów o pracę z zerową liczbą godzin, ograniczyć umowy terminowe w pracy o stałym charakterze i przewidzieć większe odprawy. Ogółem prezydent zaproponowała 22 poprawki.
„Oczywistym jest, że pośpiesznie, zasadą buldożerową przyjęto taki duży i ważny dokument zapomniano o pracowniku i wrażliwości socjalnej.
Pośpiesznie zwrócono się w stronę ekstremalnego neoliberalizmu, który w 27 roku niepodległości uprawomocnia dominację pracodawcy i pomija potrzeby pracowników” - dziennikarzom powiedziała prezydent.
Jej zdaniem, przyjęty Kodeks Pracy zwiększyłby przepaść socjalną, napięcie w społeczeństwie, otworzyłby nowe drogi dla ekonomiki cieniowej, zwiększyłby emigrację i brak zaufania wobec państwa.