Teraz nadeszły czasy, gdy władza bije się w piersi za grzechy, których nie popełniła, i nie jest w stanie dopilnować przestrzegania własnego prawa. Nieprzestrzegane prawo jest oznaką niewydolności państwa i stanowi zachętę do dalszego jego łamania.
 
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL) na swojej stronie internetowej www.awpl.lt o ostatnich wyborach samorządowych pisze: „…w stolicy koalicja AWPL i Sojuszu Rosyjskiego „blok Waldemara Tomaszewskiego” wywalczyła drugie miejsce”. Na fali tego zwycięstwa, AWPL razem z Sojuszem Rosyjskim i Partią Ludową, wystartowały w wyborach parlamentarnych 2012 roku.
 
Po pierwszej turze wyborów na tej samej stronie przewodniczący AWPL Waldemar Tomaszewski publikuje oświadczenie, w którym informuje, iż AWPL wspólnie z Sojuszem Rosyjskim i Litewską Partią Ludową przekroczyła 5 proc. próg wyborczy. Zapewnia też, że sojusznicy będą mieć w Sejmie swojego przedstawiciela.
 
Jak widać, przewodniczący AWPL o koalicjantach wspomina parę razy. Natomiast zgodnie z 43 paragrafem Ustawy o wyborach do Sejmu, kilka partii może tworzyć jedną wspólną listę kandydatów do parlamentu, a w nazwie koalicji powinno znajdować się słowo „koalicja”. Wychodzi więc na to, ze ta koalicja nie zrealizowała zapisanego w danym paragrafie wymogu i nie włączyło wyrazu „koalicja” do swojej nazwy. Lecz czy przez to przestała nią być? Trolejbus pozostaje trolejbusem nawet, jeśli nazwiemy go „środkiem transportu”.
 
Startująca w wyborach parlamentarnych koalicja „Za Litwę na Litwie” („Už Lietuvą Lietuvoje“) zebrała niewiele głosów, lecz do walki stanęła zgodnie z zasadami. Litewska Najwyższa Komisja Wyborcza nie ustala, co jest lub nie jest koalicją. Komisja jedynie rejestruje wnioski. AWPL nie złożyło takiego wniosku i sprawa przeszła bez echa.
 
Sojusz powstał w oparciu o umowę między liderami partii: Waldemarem Tomaszewskim, Iriną Rozową i Vaidotasem Prunkusem. Jest to zupełnie coś innego, niż udział kandydata na liście innej partii z własnej inicjatywy. W 2008 roku AWPL zebrało 4,79 proc. głosów i do Sejmu z okręgów wielomandatowych nie weszła. W tym roku - 5,83 proc., co daje pięć mandatów.
 
Jak twierdzi politolog Ainė Ramonaitė, tym razem pomogły głosy Sojuszu Rosyjskiego. Koalicjantka Irina Rozowa startowała z numerem drugim na liście, choć wyborcy AWPL zrzucili ją na pozycję siódmą. Z tej pozycji do Sejmu nie trafi, chyba, że ustąpią koalicjanci AWPL. Dla dobra przyszłej współpracy polska partia powinna to zrobić – bo chyba tak właśnie należy rozumieć powyższe słowa Waldemara Tomaszewskiego. Jest to zgodnie z zasadami partnerstwa koalicyjnego. Lecz czy ta przyszłość nastąpi, zależy nie tylko od AWPL. Także od tego, czy na Litwie przestrzegana jest Ustawa o wyborach do Sejmu. Może właśnie się przekonamy, że ustawa działa wybiórczo?
 
Próg wyborczy ustalony został w 89 paragrafie Ustawy: 5 proc. głosów wyborców dla list partyjnych, oraz 7 proc. dla list łączonych, utworzonych zgodnie z zapisem 43 paragrafu Ustawy.
 
Gdybym do ludzi wyszedł w spódnicy i twierdził, że ubrałem spodnie, nie zmieniłoby to faktu, ze wszyscy dokoła widzieliby mnie w spódnicy. Bez znaczenia, jak często koci ogon nazywamy łapą, pazury na nim nie urosną. Jeżeli trzy partie tworzą koalicję, to ich lista wyborcza nie jest listą jednej partii, ponieważ obserwujemy tu oznaki zaistnienia koalicji. Poza tym, słowa samego szefa koalicji, że w wyborach samorządowych jednak koalicją byli.
 
Zgodnie z 89 paragrafem Ustawy o wyborach do Sejmu, lista łączona, która zebrała 5,83 proc. do parlamentu nie trafia, ponieważ obowiązuje ją inny próg wyborczy – 7 proc. Stąd AWPL powinna otrzymać nie 8, lecz 3 mandaty, które zdobyła w okręgach jednomandatowych.
 
Chyba, że na Litwie jedni żyją zgodnie z prawem, a inni stosują go według własnego uznania. Niestety, takie przykłady można mnożyć. Teraz od „załatwiania” prywatnych spraw przechodzi się do spraw rangi państwowej. Czy rzeczywiście w instytucjach państwowych szacunek wobec mniejszości narodowych jest pojmowany w tak pokrętny sposób?
 
Można odnieść wrażenie, że oto mecz koszykówki jedna drużyna zamiast pięcioma, gra siedmioma zawodnikami. Czy kibice powinni uwierzyć, że dwaj nadprogramowi gracze są „nieformalni” i nie mają znaczenia? Zasady obowiązują nie tylko w sporcie. O wiele ważniejsze jest przestrzeganie zasad w życiu państwa; zasad, które nazywamy ustawami. Zamęt i nieliczenie się z innymi ma to do siebie, że szybko się rozprzestrzenia, jeżeli nie spotyka na swojej drodze silnego sprzeciwu.